sobota, 25 sierpnia 2012

Dziennik cz. II - wydobycie fal

Na noc na włosy nałożyłam olej lniany, a na skalp olej rycynowy.
11:10 mycie Facelle, sporo włosów zostaje w brodziku... nałożenie maski Biovax (Intensywnie regenerujaca maseczka do włosów słabych ze skłonnością do wypadania) na 20 min pod czepek i czapkę zimową
11:35 zmycie maski, nadal sporo włosów zostaje w brodziku ;/ plunking (chciałam sprawdzić, czy umiem tak zawinąć ;p)

11:50 odżywka b/s Joanna, Naturia, włosy rozczesałam grzebieniem
11:55 ugniatanie włosów na piankę Wella, Wellaflex, Loki i Fale, Pianka do włosów mocno utrwalająca + suszenie. Wyszły bardzo małe i delikatne fale. Bałam się, że po wysuszenie nie będzie żadnego efektu, więc sięgnęłam po 6 papilotów i zawinęłam je od połowy długości (tam włosy były jeszcze lekko wilgotne).


Tak zawinięte włosy nie chciały za szybko wyschnąć, w końcu ściągnęłam je po 1,5h - nadal wilgotne.
14:00 porozdzielałam pasma palcami i zrobiłam pierwsze zdjęcia fal:



Tak strasznie tęskniłam za skrętem! 


Z przodu nie wyglądają imponująco:


15:00 po spacerze w międzydeszczowej pogodzie fale wyraźnie zmalały:


Wierzchnie partie włosów się rozprostowały, jednak pod nimi skręt został w miarę zachowany:


17:00 szybka reanimacja na piankę i gniecenie przed wyjściem:


22:22 po powrocie:


Wnioski: Szału nie ma. Szkoda, że efekt był krótki. Będę częściej to powtarzać, aż w końcu przyzwyczaję je na nowo do skrętu :P Chociaż muszę przyznać, że z "prostymi" jest mniej problemów :)

Ania

czwartek, 23 sierpnia 2012

Tag 10 pytań

Zostałam otagowana przez Lagoenę :))

1. Ile czasu dziennie poświęcasz blogowaniu?
Bardzo się wciągnęłam w czytanie blogów, więc potrafię spędzić cały dzień przeglądając Wasze wpisy. Mojemu blogowi poświęcam już mniej czasu, chociaż ostatnio miałam motywację na częste pisanie postów.

2. Czym myjesz włosy?
Płynem do higieny intymnej Facelle :) Raz na jakiś czas używam szamponu jajecznego z SLES.

3. Dokąd sięgały Twoje włosy w momencie, gdy były najdłuższe?
Za zapięcie od stanika. Taka długość jest moim celem, chociaż ciągle były wtedy obciążone. Mam nadzieję, że po zmianie pielęgnacji nie będę miała z nimi takich problemów.

4. Dbasz o zdrowe odżywianie?
Jestem przyzwyczajona do zdrowego jedzenia, więc jest to dla mnie naturalne :) Uwielbiam owoce i ryby, zawsze wybiorę domowy posiłek zamiast fastfoodów, a tłustych rzeczy nie jem, bo nie lubię.

5. Bierzesz jakieś suplementy diety?
Tak, biorę tran i beta karoten.

6. Jaką herbatę lubisz pić najbardziej?
Uwielbiam zieloną i czarną herbatę. Poza tym lubię wypić pokrzywę, miętę, rumianek :)

7. Byłaś kiedyś w solarium?
Tak, chętnie się wybieram 1-2 razy w ciągu zimy, bo łapie mnie depresja przez brak słońca! Po krótkiej wizycie mogę odżyć :)

8. Wolisz naturalnie wyglądający makijaż, czy z bardziej teatralnym efektem?
Naturalnie. Makijażem chcę podkreślić urodę i ukryć niedoskonałości, a nie zmienić się w inną osobę.

9. Jesteś zadowolona ze swojej wagi?
Nie. Mam 5kg niedowagi, a znajomi i rodzina lubią mi przypominać o tym, jaka jestem chuda. Jem dużo, praktycznie co 2-3h, a nie mogę przytyć!

10. Czego wybitnie nie lubisz jeść?
Cebuli... Moja mama próbuję przemycać ją do potraw, ale zawsze robię sekcję jedzenia i cierpliwie wyciągam nawet zmielone kawałki cebuli.

Ania

środa, 22 sierpnia 2012

Eksperyment mamy

Dziś krótko i szybko :)
Moja mama poskarżyła mi się dziś na olejowanie. Wczoraj wieczorem myła włosy, a dziś rano powiedziała, że są okropne w dotyku. Zauważyłam, że na czubku włosy wyglądały ok, jednak na końcach widoczne było niedomycie oleju. Spytałam którego szamponu użyła. 'Tego co mi ostatnio pokazałaś". Ja w szoku, bo nie przypominałam sobie niczego takiego :) Okazało się, że umyła włosy odżywką b/s:

Joanna, Naturia, Odżywka z pokrzywą i zieloną herbatą do włosów przetłuszczających się i normalnych

"Bo ja tak Cię teraz słucham w kwestii kosmetyków, że już nawet etykiet nie czytam" :)
Najbardziej mnie dziwi to, że włosy po całej nocy miała świeże! Jedynym minusem był niedomyty olej z końcówek. Podobno pieniło jej się jeszcze jak rano płukała włosy.
Nie wiem, czy kiedyś umyję włosy tą odżywką, ale może warto to wiedzieć na wszelki wypadek :)

Ania

wtorek, 21 sierpnia 2012

Lovely, Crystal Strenght, lakier do paznokci cz. II

Tym razem zaprezentuję drugi odcień, nr 150 - najcudowniejszy jaki kiedykolwiek miałam na paznokciach :)
Ciężko mi było uchwycić kolor tego lakieru. To ciepły brzoskwiniowy odcień, nie jest ostry. W rzeczywistości wygląda bardzo subtelnie.


To zdjęcie najlepiej oddaje kolor lakieru:



Poniżej oba kolory z kolekcji summer 2010:


Niestety już będę musiała go wyrzucić, bo zaczął się rozwarstwiać :( Potrzebuję identycznego!
Plusy i minusy lakieru są takie same jak w przypadku poprzednio ocenianego odcienia. Jedyna różnica między nimi to ilość warstw do pokrycia płytki. Ten kolor jest jasny, więc musiałam nałożyć 2, a na niektórych paznokciach 3, warstwy.

Czy kupię ponownie? TAK!
Mój hit!

Ania

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Dziennik cz. I - (prawie) naturalne schnięcie

Efekt: porażka... Uprzedzam, że moje włosy na tych zdjęciach są tragiczne.

Poszłam spać z Babydreamem dla dzieci na włosach. Godzinę przed myciem nałożyłam rycynę na skalp.
11:30 mycie Facelle, później Isana z babassu na kilka minut
11:45 turban z mikrofibry, po zdjęciu go włosy były jeszcze wilgotne (z tyłu od połowy długości nadal mokre)
12:30 odżywka b/s Joanna, Naturia, rozczesałam grzebieniem
12:47 pierwsze zdjęcia schnącego puchu i siana:





12:53 spray Marion, ocet z malin & koktajl owocowy, a później na końcówki i połowę długości nałożyłam Marion, kurację z olejkiem arganowym. Na koniec... nie wytrzymałam i przez 30sekund suszyłam włosy chłodnym powietrzem. Efekt lepszy, ale i tak nie jest dobrze:




13:16 włosy rozczesałam grzebieniem i już nic z nimi więcej nie robiłam
13:56 puch się uspokoił, ale wygięcia przy twarzy zostały i już nic z nimi nie mogę zrobić :( włosy lekko przylizane, jednak można je odbić od nasady palcami:

 

15:37 efekt końcowy:

Wnioski: 
1. Nadal się przyjaźnię z suszarką. Na co dzień nie mam czasu na mycie włosów kilka godzin przed wyjściem. Nie mam też ochoty chodzić z sianem, które dopiero po dłuższym czasie się uformuje w normalniejszą fryzurę. Tym bardziej, że pasma przy twarzy nie prezentują się zbyt imponująco, a całość pozbawiona jest objętości. Mogę zrezygnować z suszenia w wolne dni, jednak wtedy już nigdzie spontanicznie nie wyjdę :) Moje włosy bardzo szybko się suszy i mam nadzieję, że ok. 1-2 minutowe suszenie nie niszczy mi włosów (nie suszę do końca, zostawiam je lekko wilgotne).
Aha, nie suszę włosów, jeśli jest ciepło i mam możliwość wyjścia w wilgotnych włosach na dwór. Wtedy nie są przylizane, a wiatr dodaje im objętości. Oczywiście nie mam wtedy wyjściowej fryzury, ale na spacer się nadaje.
2. Moje włosy mają cechy wysokiej porowatości: łatwo je zwilżyć, szybko schną (górne partie momentalnie!), są podatne na odkształcania od gumek i wsuwek, a po papilotach mam falo-loki na cały dzień. Poza tym łatwo się plączą i puszą. Przeszły też test chropowatości: przesuwając palce od koncówek do góry, wyczuwam tarcie oraz słyszę jak skrzypią.

Ania

Moje włosomaniactwo

Chciałam zrobić post o mojej włosowej historii, ale przeglądając zdjęcia, zdałam sobie sprawę z tego, że całe życie mam takie same włosy. Nigdy nie były farbowane, nie robiłam drastycznych cięć, nie niszczyłam ich jakoś szczególnie... Chociaż moim wielkim grzechem była prostownica. 
Wybrałam kilka zdjęć, na których widać moje największe problemy. 

Pierwsze zdjęcie - częsty widok gdy zwiążę włosy - po jakimś czasie przesuwają się, odkrywając skalp.
Drugie zdjęcie pokazuje, jak cienkie i piórkowate mam włosy. Lubią się wywijać, każde pasma inaczej. Nadal tworzy mi się podobny efekt, jeśli włosy schną naturalnie. Dlatego nie mogę rozstać się z suszarką.
Ostatnie zdjęcie jest z okresu maturalnego - wtedy straciłam dużo włosów.





Pewnie się domyślacie, że moim celem włosowym jest osiągnięcie grubszych i gęstszych włosów. Chociaż żeby tych prześwitów nie było przy wiązaniu włosów :(

Czytając informacje o pielęgnacji włosomaniaczek, cieszyłam się, że świetne kosmetyki można kupić w niskich cenach. Odżywka za 4zł, szampon w promocji za 5zł... Czy rzeczywiście włosomaniactwo jest tanie? Jako początkująca włosomaniaczka mogę stwierdzić, że nie :p Jednak w moim przypadku chodzi o to, że jak się za coś wezmę to muszę od razu wszystko wiedzieć i wszystko mieć :) 
Kompletnie wpadłam w wir zakupów - hitów dla włosów. Jak tylko przeczytałam o jakimś cudownym kosmetyku na kilku blogach, od razu musiałam go mieć! Byłam codziennym klientem drogerii, byle tylko upolować znane perełki kosmetykowe. 

Teraz już raczej mam wszystko, więc się uspokoiłam :) Następne zakupy będą z potrzeby uzupełnienia zbiorów, chyba że jakieś promocje mi w tym przeszkodzą... Niestety one są zabójcze dla mojego portfela, bo uważam, że jak mam zamiar coś kupić to lepiej zrobić to teraz, po promocyjnej cenie :))
Po kilku takich wypadach mam zawaloną szafę kosmetykami. Uwielbiam na nie patrzeć. Nawet zwyczajne stanie w drogerii posród tyyylu kosmetyków sprawia mi przyjemność :)

Poza tym, od razu stałam się olejomaniaczką. Oleje stosuję na włosy, twarz, ciało i paznokcie! :) Skalp i paznokcie olejuję już ponad 3 lata, jednak okazjonalnie - 2-3 razy na miesiąc. Muszę popracować nad systematycznym olejowaniem skalpu! Włosy od miesiąca hojnie olejuję przed każdym myciem, a i tak momentalnie wszystko wypijają. Na razie używam Babydreamu dla dzieci, ale ostatnio zaczęłam testować olej lniany.

A teraz siadam nad notatkami i zaczynam planować, co tym razem zrobić swoim włosom :))

Ania

niedziela, 19 sierpnia 2012

Lovely, Crystal Strenght, lakier do paznokci

Ostatnio przypomniałam sobie o limitowanej kolekcji lakierów Lovely z lata 2010. Kupiłam wtedy dwa pomarańczowe odcienie: jeden widoczny na zdjęciu (nr się starł) i drugi piękny pastelowy (nr 150). Bardzo mi się podobały, zarówno kolory, jak i same lakiery.



Uwaga: Oceniam tylko te 2 odcienie z limitówki 2010. Nie wiem, czy inne spisują się podobnie :)

+ trwałość (zdjęcia robione po kilku dniach od pomalowania)
+ szybkoschnące
+ cena
+ wystarczą 2 warstwy lub nawet 1 grubsza
+ odcienie *.*
+ nie robi smug
+ idealny połysk!
+ po 2 latach (przy terminie ważności) nie gęstnieje, a na paznokciach wygląda tak samo
+ świetnie się czuję, mając go na paznokciach latem :)

- limitówka :( ale może znajdę podobne odcienie w standardowej serii Crystal Strenght

Pod względem ceny/trwałości/szybkości schnięcia/odcieni ciężko jest mi znaleźć coś równie dobrego :)

Czy kupię ponownie? TAK.
Mój hit!

Ania

piątek, 17 sierpnia 2012

Kosmetyczne prezenty! Chwalę się :)

Pochwalę się Wam, jakie kosmetyczne cuda dostałam dziś od mamy:

  • Isana Hair Professional, Odżywka do włosów łamliwych i bez połysku
  • Alterra, Olejek do ciała Limonka i oliwka
  • Alterra, Olejek do masażu Migdały i papaja
  • L`Biotica, Biovax, Intensywnie regenerująca maseczka keratyna+jedwab
Nie mogę się doczekać testów! :)

Jak widać, udało mi się wciągnąć rodziców w nową pielęgnację. Tata nawet przychodzi do mnie, żebym mu naolejowała twarz do OCM ;p A jak zobaczył zakupy, od razu spytał, czy może używać tych olejków :)

Pełna dobrego humoru umiliłam domownikom dzień dorszem oraz ciasteczkami z czekoladą:



Ciastka lepiej smakują niż wyglądają ;p


Ania

czwartek, 16 sierpnia 2012

Moje włosy - sierpień (cz. II)

Szczerze mówiąc, jestem zachwycona dzisiejszymi zdjęciami włosów. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że po miesiącu będzie widoczna taka różnica. Chyba jednak aparat był dla mnie łaskawy, bo ciągle nie mogę uwierzyć, że to są moje włosy! Na zdjęciu nie widać, że dziś się puszą (muszę je dociążyć), chociaż można zauważyć wiele pojedynczych włosów latających mi wokół głowy :)
Teraz są dużo gładsze, bardzo miękkie i błyszczące :) Nie bywają już zmęczone ani obciążone. Nie proszą się nawet o głębsze oczyszczanie szamponami. Oczywiście co 1-2tyg będę używać szamponu z SLES. Lekkich silikonów się nie boję i moje włosy bardzo je lubią.
Niestety przyrost nie powala, po pierwszym mierzeniu wyszło, że długość jest bez zmian. Po drugim podobno 1cm, ale nie wiem, czy nie powiedziano mi tego z litości :p

Tak bardzo polubiłam nową pielęgnację włosów, że nie mogę się doczekać mycia włosów! Nie muszę ich już myć codziennie, wystarczy co drugi dzień i dzięki temu nie jest to dla mnie uciążliwe. A jak widzę efekt to nic tylko dbać o nie dalej :)

Tak teraz się prezentują moje włosy:


Kiedyś, żeby to osiągnąć, musiałabym je wyprostować i spędzić sporo czasu w łazience ze środkami do stylizacji. Teraz nałożyłam tylko odżywkę b/s Joanny, wysuszyłam na szybko włosy i rozczesałam!


Na zdjęciu niżej są po drzemce bez rozczesywania, więc w trochę gorszym stanie ;p I widać mój przedziałek na połowę głowy :(


Dla porównania: pierwsze zdjęcie miesiąc temu, drugie z dziś. Szkoda, że jedno jest robione z flashem, a drugie bez, ale chyba i tak widać różnicę w układaniu się włosów :) 

I na koniec końcówki :) Jutro wybieram się po nożyczki fryzjerskie - włosy mam porozdwajane nie tylko na końcach, więc fryzjer tu nie pomoże. Trzeba będzie się uzbroić w cierpliwość i ciachać :)


Moje włosy - wrzesień (cz. III)

My Secret, Glam Specialist Eyeliner (bez brokatu)

Na dłoni testowałam kolory: róż, fiolet, czarny i morski, wyglądały świetnie. Szybko wyschły, po tarciu palcami nie ścierały się, czyli plus za trwałość. Wybrałam kolor fioletowy (11 Amethyst). 
Trwałość przy pocieraniu palcem: kolor różowy od razu mi się starł z ręki, póżniej kolor morski. Kolory czarny i fioletowy zmywałam już płynem, bo tak dobrze trzymały :)

Na oku kolor niestety traci intensywność. Mam ciemną oprawę oczu i eyeliner wygląda strasznie blado (mimo, że na ręce kolor był idealny). Musiałam nałożyć na niego swój eyeliner. Jako baza pod inny eyeliner sprawił się niesamowicie! Przedłużył trwałość oraz ograniczył odbijanie się na powiece

Mój eyeliner (Miss Sporty, Be Connected, Metallic Eyeliner) ma kolor głębokiej czerni, do tego jest bardziej płynny niż eyeliner My Secret. Jego wielką wadą jest rozmazywanie się na górnej powiece i w zewnętrznym kąciku. Teraz, dzięki zastosowaniu bazy-eyelinera My Secret, odbija się dopiero po kilku godzinach i bardzo delikatnie.
Połączenie tych dwóch eyelinerów tworzy idealny dla mnie efekt.

Eyeliner My Secret Amethyst (maluję tylko kącik ze względu na opadającą powiekę):



Tutaj nałożyłam dodatkowo mój czarny eyeliner. Pędzelek ładnie idzie po granicach poprzedniej kreski, więc malowanie jest już bez poprawek :)


- trzeba kilka razy zamoczyć pędzelek, jeden raz nie wystarczy na namalowanie całej kreski
- strasznie blady kolor... po malowaniu tusz się jakby wchłania, jest matowy

+/- cena 8,49zł/4ml (są lepsze w tym przedziale cenowym)

+ cały dzień bez poprawek
+ łatwo go zmyć
+ szybko schnie
+ nie ma problemów z namalowaniem kreski

Ania

    środa, 15 sierpnia 2012

    Babydream, szampon dla dzieci

    Niestety wielka miłość skończyła się szybko i boleśnie. Uważałam go za swój ideał:
    • tani (4zł/250ml)
    • świetny skład (Aqua, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Sodium Lactate, Triticum Vulgare Germ Extract, Panthenol, Glyceryl Caprylate, Lactic Acid, Chamomilla Recutita Extract, Parfum)
    • bezproblemowo zmywał oleje po jednym umyciu
    • nie plątał mi bardzo włosów (a podobno jest z tego znany :) )
    • włosy ładnie się układały, nie wpłynął negatywnie na ich wygląd


    Po 2 tygodniach stosowania przyłapałam się na drapaniu głowy. Wtedy dotarło do mnie, że od jakiegoś czasu skóra głowy mnie swędzi, przez co często się drapałam albo chociaż masowałam. Któregoś wieczora przy nakładaniu wcierki zauważyłam kilka ran na głowie. To już mnie mocno ruszyło. Od razu przeszukałam Internet na temat każdego składnika tego szamponu, aż w końcu trafiłam na informację, że niszczycielem jest nieodpowiednie pH.

    Żaden szampon nigdy mi nie wyrządził takiej krzywdy, a miałam nawet szampony z wieloma silnymi detergentami na samym początku składu (z SLS i SLES na czele).
    Teraz myję włosy płynem do higieny intymnej Facelle - dobrze zmywa oleje i jak na razie nic złego się nie dzieje. Mam nadzieję, że ten mnie nie zaskoczy negatywnie.

    Czy kupię ponownie? NIE! Podrażnia!

    Ania

    piątek, 10 sierpnia 2012

    Zmiany w pięlegnacji włosów! :)

    Od dłuższego czasu moje włosy się buntują. Były oklapnięte, bez objętości, tworzyły się strąki. Leczenie dermatologiczne i wizyty u endokrynologa nie przynosiły skutków. W końcu pani dermatolog przepisała mi wcierki z hormonami... Stosowałam je 2-3 miesiące. Po tym czasie włosy stały się całkowicie proste. Byłam (i nadal jestem) tym załamana, bo zwykle włosy same mi się układały w fale. Oczywiście wtedy bardzo mi to przeszkadzało i próbowałam je na różne sposoby prostować. O ironio, teraz wzdycham nad ich dawnym skrętem.
    Po 4 latach wizyt u specjalistów postanowiłam zająć się tym sama. Pomocny okazał się wizaż :) oraz masa blogów. Po analizach składów i przejrzeniu hitów blogowych wybrałam następujące kosmetyki:

    1. szampon:
    • Babydream
    • szampon jajeczny (z SLES) - raz na tydzień

    2. odżywka d/s:
    • Isana wygładzająca z babassu - ładnie wygładza, nie obciąża, ale nie wyróżnia się niczym szczególnym

    3. odżywka b/s:
    • Joanna, Naturia, Odżywka z pokrzywą i zieloną herbatą - nie obciąża nawet jeśli przesadzę z ilością

    4. olej:
    • oliwka Babydream niebieska - prawie przed każdym myciem (na noc lub 1-2h przed myciem)
    • rycynowy - często o nim zapominam, koniecznie w ten weekend robię maskę z nim w roli głównej!
    • lniany - lubię jego wpływ na moją cerę, więc w przyszłym tygodniu sprawdzę, czy polubi się z moimi włosami :)

    5. wcierka:
    • od dermatologa - w składzie ma alkohol i intensywnie to czuć, co za każdym razem mnie martwi, jednak baby hair są widoczne

    6. do końcówek:
    • BeBeauty, krem ochronny do rąk - tylko minimalna ilość! tworzy strąki :(
    • olej rycynowy

    7. maska:
    • Kallos, Crema al Latte

    8. wewnętrznie:
    • żelatyna
    • pokrzywa - zaczynam dziś :D
    • tran

    Już po pierwszym myciu było o niebo lepiej! Włosy mogę już myć co drugi dzień, a drugiego dnia nie są odkształcone od poduszki. Dla mnie to wielki sukces, bo właśnie przez odkształcenia byłam zmuszona do codziennego mycia. Dodatkowo kilku znajomych zwróciło uwagę na blask oraz mniejsze puszenie. Włosy są gładkie, miękkie, nie elektryzują się.

    Ostatnio przetrzymałam 4 dni bez mycia (i bez olejowania) włosów na całej długości (na długości włosy mam suche) i zauważyłam, że czwartego dnia zaczęły się buntować: latające kosmyki wokół głowy, suche, z postrzępionymi końcówkami. Po tych czterech dniach nałożyłam sporo oleju (miałam wrażenie, że przesadziłam), jednak po 10 min włosy były niemal suche... Tak więc postanowienia:
    • olejowanie co 2 dni
    • wcierka na skalp co 2 dni
    • zabezpieczanie końcówek każdego(!) dnia - zapominam o tym :(
    • maska co tydzień - zdecydowanie zapominam...

    Ania

    wtorek, 7 sierpnia 2012

    Moje sposoby na olej rycynowy

    Wszystkie wersje nakładam hojnie na skalp, później na końcówki, a to co zostanie daję na resztę włosów :) Nie zawsze nakładałam czepek i ręcznik, bo te maseczki nie spływają i szybko zastygają na głowie.

    I. olejek rycynowy + żółtko (zwykle brałam 2 żółtka)
        Tej prostej mieszanki używałam najczęściej. Nakładałam ją na włosy jak wiedziałam, że tego dnia nie muszę nigdzie wychodzić, ponieważ ciężko jest wydłubać resztki żółtka z włosów... Aha, maseczkę zawsze stosowałam na włosy "do mycia" a nie na umyte. Jakoś lepiej (bezpieczniej?) się tak czułam.
    Z tak nałożoną mieszanką pod czepkiem i ręcznikiem siedziałam różnie:
    • ponad 3 godziny - wg mnie to za dużo. Moje włosy szybko wszystko wchłaniają, więc niepotrzebnie się kisiły pod ręcznikiem. Po zdjęciu czepka miałam zastygłą masę na głowie. Ciężko było ją zmiękczyć, siedziałam chyba z pół godziny z głową w dół, mocząc włosy. Efekty były takie same jak przy krótszym trzymaniu, jednak więcej żółtka do dłubania.
    • 40-60 minut - najlepszy czas dla mnie. Włosy po zmyciu są błyszczące i sypkie. Żółtko zdąży zastygnąć na głowie i trzeba chwilę moczyć, ale nie ma takiej strasznej maski jak przy dłuższym zostawieniu mieszanki na głowie :)
    Po dłuższym użytkowaniu ta wersja była dla mnie zbyt uciążliwa (ze względu na resztki żółtka), więc zaczęłam ją ulepszać.

    II. olejek rycynowy + 1 żółtko + sok z cytryny
         Moja ulubiona wersja! Sok z cytryny poprawia konsystencję, łatwiej się wszystko nakłada, więc można zrezygnować z jednego żółtka :) Włosy są po niej cudoowne! Na zdjęciu widać jaki nadaje błysk i kolor (przy dłuższym stosowaniu moje włosy dostawały miedzianych refleksów - uwielbiam ten efekt!).


    III. olejek rycynowy + maska Kallos latte + sok z cytryny (wersja kiedy jestem wkurzona na żółtko :) )
          Kallos latte jest w tej mieszance dlatego, że strasznie jej nie lubię... Nakładana solo bardzo obciąża moje włosy, a kupiłam duże opakowanie i jakoś muszę je zużyć ;p Dzięki temu nie muszę dodawać żółtka. Konsystencja jest rzadsza, więc zwykle nakładam czepek. Tej maseczki nie trzymam długo, max 40 minut. I podobnie jak przy wersji I, nakładam w wolny dzień, na wszelki wypadek, żeby nie było widać obciążenia.

    Wszystkie wersje sprawiają, że moje włosy stają się sypkie i błyszczące. Najbardziej miękkie są po wersji z maską Kallos latte, a więcej błysku dostają po wersji II.

    Teraz do mnie dotarło, że baardzo dawno nie stosowałam żadnej mieszanki. Studia zabrały mi cały wolny czas, a później zajęłam się innymi olejami ;) W tym tygodniu zdecydowanie muszę przygotować którąś wersję! Muszę zużyć Kallosa, więc pewnie będzie to wersja III, ale z większą ilością cytryny :)

    Znacie może jakieś sposoby na wykorzystanie maski latte? Ona u mnie zdaje się nie mieć dna :)

    Ania

    Moje włosy - lipiec (cz. I)

    Dane z 16 lipca:
    Długość włosów mierzona od czoła: 56cm. Niestety to moje pierwsze pomiary, ale po wcześniejszych zdjęciach wnioskuję, że przyrost z 4 miesięcy wynosi na oko 7-8cm :)
    1,75-2cm miesięcznie baardzo mi odpowiada! Mam nadzieję, że 16 sierpnia wyjdzie podobna liczba, tym razem zmierzona :)
    Rok temu (na przełomie lipca i sierpnia) ścięłam włosy przed ramiona, więc myślę, że nie jest tak źle...?

    Dwa pierwsze zdjęcia powiększają się przy kliknięciu na nie.
    Zdjęcia robiłam rano, po myciu. Ostatni raz użyłam wtedy starej pielęgnacji, tzn:
    • szampon z SLES do codziennego mycia,
    • brak odżywki d/s,
    • odżywka b/s Gliss Kur Płynny Jedwab,
    • suszenie.
    Mimo to włosy są raczej zdrowe, a przynajmniej nie są zniszczone. Co jakiś czas stosowałam wcierkę od dermatologa, a 1-2 razy w miesiącu dostawały maskę z rycyny i żółtka na godzinę pod czepek. Poza tym: niefarbowane, nieprostowane.

    Cel:
    • długość: za zapięcie od stanika (brakuje ok. 10cm)
    • dobra kondycja
    • grubsze, mocniejsze baby hair!

    Na drugim zdjęciu widać jakie mam cienkie włosy, bez objętości :(


    I zbliżenia na końce:



    W najbliższym czasie postaram się o wpis dotyczący zmian w pięlegnacji :)

    Moje włosy - sierpień (cz. II)

    Ania
    Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...